Czy seks w małżeństwie ma na celu tylko i wyłącznie spłodzenie potomstwa i uprawianie go w czasie ciąży i po menopauzie jest również grzechem? Na te wszystkie pytania odpowiedź jest tylko jedna : NIE. Możliwość prawdziwego zbliżenia, poznania swoich ciał. Gdyby uznać seks po prostu za coś przyjemnego a małżeństwo za złączenie dwóch ludzi w jedność, można powiedzieć że uprawiając seks w małżeństwie sprawiamy sami sobie przyjemność w sposób kiedy chcemy i dokładnie jak chcemy – gdyż znamy doskonale swoje potrzeby SAMOGWAŁT jest określeniem nie sprecyzowanym! Jakkolwiek czynisz gwałt swojego ciała mechanicznie, zaspokajasz się jak ROBOT! Przytomniejesz, bo teraz widzis W takim razie masturbacja jest grzechem, ponieważ Urząd Nauczycielski Kościoła i zmysł moralny chrześcijan (który w rzeczywistości u każdego jest inny) stwierdzają, że masturbacja jest zła. Dalej możemy wyczytać, że onanizm sprzeciwia się celowości powstania układu płciowego, jak i całego człowieka. Chodzi oczywiście o tajemnicę/misterium życia Wcielonego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Być chrześcijaninem – dosłownie: Chrystusowym, należącym do Chrystusa – oznacza nie tyle sympatyzowanie z jakimś zbiorem idei, poglądów, przekonań, czy systemem etycznym, ile egzystencjalne utożsamienie z Chrystusem, życie Jego życiem. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Jeśli czyn wynika z zamiaru podniecenia erotycznego poza aktem małżeńskim, to jest grzeszny. Taki zamiar stanowi ciężką materię grzechu. Ciężar grzechu zależy od spełnienia także dwóch innych warunków, mianowicie świadomości i własnowolności. Spełnienie takiego aktu, czyli zakończenie wylaniem nasienia nie jest istotne dla kwestii, czy jest to grzech lekki czy ciężki. Aczkolwiek przerwanie świadczy raczej o uprzednim braku pełnej świadomości, tym samym przeciw spełnieniu warunków grzechu ciężkiego. Może być tak, że ciężar grzechu nie jest całkiem jasny. Dlatego należy wyznać taki grzech w spowiedzi dla spokoju sumienia. żona 20:04 Proszę o wytłumaczenie pojęć:grzech- onanizm małżeński i- wzajemna masturbacja(małżonków).I czy gdy popełniłam taki grzech nieświadomie muszę się z niego spowiadać ?Czy to grzech ciężki czy lekki ? Katechizm Kościoła katolickiego tak określa grzech (1849 i 1850):Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako "słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu".Grzech jest obrazą Boga: "Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą" (Ps 51, 6). Grzech przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego nasze serca. Jest on, podobnie jak grzech pierworodny, nieposłuszeństwem, buntem przeciw Bogu spowodowanym wolą stania się "jak Bóg", w poznawaniu i określaniu dobra i zła (Rdz 3, 5). Grzech jest więc "miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga". Wskutek tego pysznego wywyższania siebie grzech jest całkowitym przeciwieństwem posłuszeństwa Jezusa, który dokonał też zajrzeć na stronę: Obu następnych pojęć używa się zamiennie. Chodzi o takie działania, intensywne pieszczoty, które prowadzą do satysfakcji seksualnej (a wykluczają możliwość poczęcia). Jeśli działania te podjęto świadomie i dobrowolnie to mamy do czynienia z grzechem ciężkim. Jeśli miał to być element gry wstępnej, ale niechcący doszło do spełnienia, to grzechu nie ma, ale na przyszłość należy bardziej uważać. Jak wiadomo z grzechów ciężkich zawsze należy się spowiadać...Możesz też zajrzeć na stronę: J. Liwia W. 13:23 Witam. Jestem niecały rok po ślubie. Od kilku miesięcy odmawiam mężowi współżycia. Zawsze dziwnie się po tym czułam, wręcz źle. Tak pusto, jakbym zrobiła coś wręcz zwierzęcego. Tak zaczęłam od niedawna to postrzegać, i jest mi z tym niedobrze. Czy mam się nadal zmuszać do seksu? Mąż twierdazi, że go zaniedbuję. Przepraszam bardzo, ale okazuję przecież mężowi miłość na inne sposoby. Zawsze mam dla niego czas, gdy ma jakiś problem chętnie go wysłucham i pomogę. W ogóle lubię spędzać z nim czas, rozmawiać, okazywać mu czułość, ale np. poprzez przytulenie, miłe słowo. Dlaczego on tego nie docenia? Byłoby mi bardzo źle, gdybym dowiedziała się, że jedyne dlaczego wziął ze mną ślub to seks. Czy seks rzeczywiście jest okazywaniem sobie miłości? Przecież to zniżanie się do poziomu zwierząt, po prostu wyłączenie rozumu i zachwycanie się czyimś ciałem. Nie lubię tego. Wolę żeby mężowi podobała się raczej moja osobowość, żeby cenił mnie właśnie za to jaka jestem wewnątrz i żeby moja fizyczność mu tego nie przysłaniała. On twierdzi, że poprzez seks chce okazywać mi miłość, ale co to za okazywanie miłości, skoro wie, że ja tego nie lubię? Ten argument wydaje mi się po prostu śmieszny. Jak wytłumaczyć mężowi, że seks naprawdę nie jest w życiu ludzi rzeczą najważniejszą i że wcale go nie zaniedbuję?Poza tym, ostatnio myślę o tym, aby zaadoptować dziecko. Mówiłam już o tym mężowi, nic nie odpowiedział. Jak go przekonać do tego, że geny, wbrew pozorom, nie są najważniejsze? Uważam, że ludzie którzy chcą mieć jedynie "własne" biologiczne dzieci są egoistami, bo wiele cierpi w domach dziecka i nie ma kto się nimi opiekować, kto ich kochać. Bo chyba ważne jest jedynie to, że się kogoś kocha, że się chce dać mu dom i normalne życie, a nie to, czy jest z naszych genów czy Liwia. Twój mąż ma rację. Nie tylko zaniedbujesz go w sferze seksualnej, to jeszcze odmową współżycia stwarzasz mu okazję do grzechu cudzołóstwa. Tak już jesteśmy ukształtowani przez Boga, że z reguły to faktycznie mężczyźni mają większe potrzeby seksualne od kobiet. Różne są teorie na temat dlaczego tak jest, ale to nieważne. Tak po prostu jest dobrze, Pan Bóg nawet w tej kwestii wprowadził ład i równowagę. I w małżeństwie może zachodzić sytuacja, że mąż dąży do współżycia, a żona w danej chwili nie ma na niego ochoty. Oczywiście mąż z miłości do żony, z troski o jej samopoczucie, może czasem odpuścić, ale jeśli sytuacja powtarza się nagminnie, to można powiedzieć o problemie w tym małżeństwie. Problemem może być zwykły egoizm żony, która odmawia współżycia, bo nie ma ochoty na seks, bo go nie lubi, boli ją głowa i co tam jeszcze... Tylko, że taka jej postawa jest grzechem przeciwko miłości męża, któremu przed Bogiem ślubowała uczciwość małżeńską, a co za tym idzie, jest również złamaniem tej obietnicy Bogu. Jeśli kobieta nie ma ochoty na współżycie z mężem, to uwzględniając jego potrzeby, nieraz po prostu powinna się do tego zmusić. Na tym polega miłość małżeńska; na przekraczaniu siebie, swoich potrzeb i swojego egoizmu. Jeśli współżycie budzi w żonie nieustanny opór, lęk czy obrzydzenie, to problem jest już poważniejszy. W takim przypadku małżonkowie powinni zacząć od rozmowy. Trzeba się wspólnie zastanowić nad przyczynami takiego stanu żony. Najczęściej jest on konsekwencją jakichś działań w przeszłości. Być może kobieta była seksualnie molestowana, albo borykała się z nałogiem masturbacji czy pornografii. W takich przypadkach czasem może pomóc spowiedź generalna, a czasem potrzeba dłuższej, bardziej kompleksowej terapii, prowadzonej przez poradnię rodzinną czy psychologiczną. Trudno dziwić się, że mąż nie zareagował na propozycję adopcji dziecka, po uprzednim porzuceniu starania się o własne. Nic nie powiedział zapewne tylko przez delikatność. Z pewnością jednak w pierwszym rzędzie pragnie poczęcia i urodzenia własnego potomka. I tak wygląda naturalna kolej rzeczy w życiu i w małżeństwie. Pan Bóg mówi do małżonków: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się (Rdz 2,28). To jest podstawowy cel, charyzmat i owoc każdego spełnionego małżeństwa. Adopcja jest piękną i chwalebną decyzją. Wspaniale, gdy małżonkowie, którzy z różnych względów nie mogą dać życia swojemu dziecku, decydują się na nią. Ale jeśli nie ma żadnych przeszkód, to w pierwszej kolejności należy starać się być dobrymi rodzicami biologicznymi. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by mając swoje dzieci, zaadoptować inne dziecko, jeśli jest takie pragnienie serca. Musi to jednak być wspólne pragnienie i wspólna decyzja małżonków. Nie można w tym przypadku narzucać drugiej osobie swojej woli. Zapraszam Cię do przejrzenia ciekawej strony dla małżonków, dotyczącej seksu. Kliknij TUTAJ oraz TUTAJ AP Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 11:05 AM)Wasyl napisał(a): Za prymitywne naśmiewanie się z ludzi potępiających grzech otrzymujesz ostrzeżenie. Od kiedy masturbacja jest grzechem? Albo zapodasz mi werset, albo cofnij warna. Masturbacja pozwala nie zdradzić żony jak jest długa rozłąka. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 06-10-2018, 12:51 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 12:52 PM przez Wasyl.) (06-10-2018, 12:32 PM)Krystian napisał(a): Od kiedy masturbacja jest grzechem? Od momentu kiedy uczeni bardziej od ciebie w Piśmie uznali, że tak jest. (06-10-2018, 12:32 PM)Krystian napisał(a): Albo zapodasz mi werset Nie zapodam, bo Biblia nie mówi nic wprost o masturbacji. Tak samo jak o pedofilii, kanibalizmie czy innych grzechach niewymienionych w Piśmie Świętym. Mam nadzieję, że jesteś konsekwentny i wobec powyższego nie uznajesz tych czynów za grzech. (06-10-2018, 12:32 PM)Krystian napisał(a): Masturbacja pozwala nie zdradzić żony jak jest długa rozłąka. Jak ktoś nie potrafi zapanować nad swoim popędem, to ma problem. Poważny problem. Poza tym ten twój przykład jest tak samo adekwatny jak samotna kobieta mordująca nienarodzone dziecko, by nie musieć później kraść na utrzymanie tego dziecka... Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Od momentu kiedy uczeni bardziej od ciebie w Piśmie uznali, że tak jest. Jacy uczeni w piśmie? Ci co uprawiają pedofilię? (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Nie zapodam, bo Biblia nie mówi nic wprost o masturbacji. Tak samo jak o pedofilii, kanibalizmie czy innych grzechach niewymienionych w Piśmie Świętym. Mam nadzieję, że jesteś konsekwentny i wobec powyższego nie uznajesz tych czynów za grzech. Jestem konsekwentny. Tylko ty tematu nie kumasz. Pedofil wyrządza krzywdę innej osobie. Pan Jezus nakazał, abyśmy tak czynilii innym osobom jak byśmy chcieli wobec nas. Wersetu chyba nie muszę podawać. Osoba mastorbująca sie nikomu krzywdy nie wyrządza. (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Jak ktoś nie potrafi zapanować nad swoim popędem, to ma problem. Poważny problem. Apostoł Paweł nauczał inaczej o popędzie seksualnym, ale widać po twoich postach, że ty go nie masz. Szkoda, że jesteś aseksualny. Seks, to fajna sprawa. Bóg o tym doskonale wiedział, dając Salomonowi, tyle żon i nałożnic. (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Poza tym ten twój przykład jest tak samo adekwatny jak samotna kobieta mordująca nienarodzone dziecko, by nie musieć później kraść na utrzymanie tego dziecka.. Gdzie ja tak napisałem? Odbiło ci? Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 06-10-2018, 14:46 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 14:46 PM przez Wasyl.) (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Jacy uczeni w piśmie? Tacy, którzy uważnie studiują Pismo i wyciągają właściwe wnioski. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Ci co uprawiają pedofilię? (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Osoba mastorbująca sie nikomu krzywdy nie wyrządza. Palacz i narkoman też. W takim razie wedle twojej definicji grzechu palenie i ćpanie to nie grzech. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Apostoł Paweł nauczał inaczej o popędzie seksualnym Tzn? Werset proszę. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): ale widać po twoich postach, że ty go nie masz. A po twoich, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem Pisałem o panowaniu nad swoim popędem, a nie wyrzekaniu się go. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Szkoda, że jesteś aseksualny. I po raz kolejny bezczelnie robisz to, co fałszywie zarzucasz innym... Jak ci nie wstyd? (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Gdzie ja tak napisałem? Odbiło ci? Chyba tobie, skoro nie potrafisz zrozumieć prostego zdania. Nie stwierdziłem, że ty tak napisałeś, ale że twój przykład jest tak samo słaby jak to co przytoczyłem. Po prostu usprawiedliwiłeś grzech tym, że chroni on przed popełnieniem innego grzechu. Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 06-10-2018, 17:28 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 17:29 PM przez Krystian.) (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Tacy, którzy uważnie studiują Pismo i wyciągają właściwe wnioski. Czyli ty i CK Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 06-10-2018, 17:47 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 17:50 PM przez Krystian.) (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Palacz i narkoman też. W takim razie wedle twojej definicji grzechu palenie i ćpanie to nie grzech. Nie wiem czy to grzech. Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie stawiam się na miejscu Boga Jehowy. (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Tzn? Werset proszę. 1 Koryntian, rozdział 7 Z tego rozdziału wynika, że popęd seksualny, był Pawłowi znany. Jednakże nie każdemu jest dane poznanie. Jak np. tobie (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): I po raz kolejny bezczelnie robisz to, co fałszywie zarzucasz innym... Jak ci nie wstyd? Wstyd, to kraść i z dupy spaść. Jednak ty nie masz kobiety, więc ci to nie grozi. (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Chyba tobie, skoro nie potrafisz zrozumieć prostego zdania. Nie stwierdziłem, że ty tak napisałeś, ale że twój przykład jest tak samo słaby jak to co przytoczyłem. Po prostu usprawiedliwić grzech tym, że chroni on przed popełnieniem innego grzechu. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie piszę, co jest w Piśmie Świętym nie napisane. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 06-10-2018, 21:59 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 22:21 PM przez Wasyl.) (06-10-2018, 17:28 PM)Krystian napisał(a): Czyli ty i CK Nie znam chrześcijańskiej denominacji, która nie uznawałaby masturbacji za grzech, dlatego twoje docinki w stronę świadkistów są po prostu głupie i potwierdzają, że masz obsesję na ich punkcie. (06-10-2018, 17:47 PM)Krystian napisał(a): Nie wiem czy to grzech. To bardzo niedobrze. Co to za chrześcijanin, który nie potrafi ocenić czy coś jest dobre czy złe? (06-10-2018, 17:47 PM)Krystian napisał(a): 1 Koryntian, rozdział 7 Z tego rozdziału wynika, że popęd seksualny, był Pawłowi znany. No i? Dawał upust temu popędowi czy wręcz przeciwnie? Poza tym Paweł napisał: Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. Jeżeli masturbacja nie jest zła, to po co radził, żeby żenić się, gdy nie jest się w stanie zapanować nad sobą? Przecież mógł napisać: Lecz jeśli nie wystarczyłoby im zaspokajanie w samotności, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie niż używać sobie samotnie. A jednak napisał coś zgoła nie każdemu jest dane poznanie. Jak np. tobie [Obrazek: Ad personam. Cytat:Wstyd, to kraść i z dupy spaść. I to jest właśnie poziom pseudochrześcijańskiego nauczyciela... Po prostu żenada Cytat:Jednak ty nie masz kobiety, więc ci to nie grozi. [Obrazek: A skąd ty wiesz co ja mam, a czego nie mam? Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): Nie znam chrześcijańskiej denominacji, która nie uznawałaby masturbacji za grzech, dlatego twoje docinki w stronę świadkistów są po prostu głupie i potwierdzają, że masz obsesję na ich punkcie. a ja nie znam żadnej denominacji, która jest biblijna. (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): To bardzo niedobrze. Co to za chrześcijanin, który nie potrafi ocenić czy coś jest dobre czy złe? Ja potrafię ocenić, tak jak Pan Jezus. Złem jest wyrządzanie krzywdy bliźniemu. Ty natomiast sugerujesz, że wszysto jest złem - co ci do głowy przyjdzie. (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): No i? Dawał upust temu popędowi czy wręcz przeciwnie? Kazał wstępować w związki małżeńskie osobom, co mają popęd seksualny, aby nie krzewić rozpusty. Dlatego ja go posłuchałem i w wieku 21 lat, zostałem mężem. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): I to jest właśnie poziom pseudochrześcijańskiego nauczyciela... Po prostu żenada Być może dla ciebie, skoro się nie znasz na żartach. Do tego przy okazji mnie obrażasz. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 10-10-2018, 17:16 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-10-2018, 17:20 PM przez Wasyl.) (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): a ja nie znam żadnej denominacji, która jest biblijna. Ty też nie jesteś biblijny i co z tego? Z rzadka potrafisz napisać coś biblijnego, tak samo i różne denominacje. A skoro w sprawie masturbacji wszystkie wspólnoty chrześcijańskie przemawiają jednym głosem, to znaczy, że jest coś nie halo z samogwałtem. (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): Ja potrafię ocenić, tak jak Pan Jezus. Złem jest wyrządzanie krzywdy bliźniemu. A w jaki sposób wyrządzasz komuś krzywdę, nie obchodząc szabatu? Albo bzykając się przed ślubem? Masz dziwną definicję zła/grzechu i dlatego potem wychodzą problemy. (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): Ty natomiast sugerujesz, że wszysto jest złem - co ci do głowy przyjdzie. Oszczerstwo. (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): Kazał wstępować w związki małżeńskie osobom, co mają popęd seksualny, aby nie krzewić rozpusty. Tyle to już ja sam se wyczytałem. Ja cię pytałem o coś innego. Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Proszę o jednoznaczną odpowiedź na pytanie: Czy onanizm jest grzechem śmiertelnym czy nie? Udzielając odpowiedzi, proszę nie zapomnieć o tym, że niektórzy ludzie grzech ten popełniają nałogowo: nie chcieliby grzeszyć, ale wola odmawia im posłuszeństwa, jest słaba. Odpowiem Panu tylko tyle, że jako kapłan bardzo proszę penitentów, żeby mając taki grzech na sumieniu, nie przystępowali do komunii świętej, zanim nie otrzymają rozgrzeszenia w sakramencie pokuty. Zarazem bardzo staram się o to, żeby nie podawać tego rozstrzygnięcia w sposób bezduszny. Człowiek, który przychodzi z takim problemem do księdza, często jest człowiekiem bardzo znękanym; wielokrotnie podejmował “ostateczne postanowienia” w walce z nałogiem, tymczasem nałóg za każdym razem okazywał się jakby drwić z takich postanowień. Niekiedy w całym tym utrapieniu nawiedzają człowieka myśli, że widocznie taka już jest nasza fizjologia, że są to całkiem naturalne sposoby rozładowania seksualnego napięcia, że naukę o grzeszności onanizmu wymyślili zarażeni manicheizmem zakonnicy. Ludziom uwikłanym w ten nałóg współczuję serdecznie również z tego względu, że zwykle są oni ofiarami współczesnej atmosfery, dalekiej od uszanowania tego wszystkiego, co w ludzkiej płciowości jest jakby święte, co domaga się czystości i pracy duchowej. Banalna to prawda, że człowiek ma prawo do tego, żeby społeczność mu raczej ułatwiała, niż utrudniała dobre postępowanie. Tymczasem modele postępowania w zakresie moralności seksualnej, z jakimi spotykamy się nieustannie w kinie czy telewizji, odbiegają niekiedy daleko od wzorca chrześcijańskiego. Ale największe współczucie wobec ludzi, którymi zawładnął nałóg, budzi to, że w tej sytuacji ujawnia się szczególnie wyraźnie niszczycielskie działanie grzechu. Grzech jest czymś więcej niż tylko złym czynem, on dokonuje jakichś niedobrych zmian we wnętrzu człowieka: zmniejsza w nas naturalną skłonność ku temu, co dobre, zmniejsza zarazem nasze naturalne opory wobec zła. W ten sposób grzech tworzy w człowieku jakby drugą naturę. Natura pierwsza, która wyszła z ręki Stwórcy, była całkowicie zwrócona ku dobru, a choć uszkodził ją poważnie grzech pierworodny, przecież zachowała jeszcze sporo z tej swojej fundamentalnej intencjonalności ku dobru, a co ważniejsze: w Chrystusie otrzymaliśmy nadzieję całkowitego uzdrowienia naszej pierwszej natury. Tymczasem nasze grzechy osobiste działają w kierunku dokładnie odwrotnym: dopełniają zniszczenia zapoczątkowanego przez grzech pierworodny, budują w człowieku jakby naturę drugą, zwróconą zasadniczo ku złu. Tajemnica grzechu jest naprawdę groźna. Grzech jest to – powiada katechizm – świadome i dobrowolne złamanie prawa Bożego. Ale każdy popełniony grzech zwiększa naszą niewolę: coraz trudniej człowiekowi postępować zgodnie z prawem Bożym; ta moja druga, niedobra natura naciska coraz więcej, abym popełniał grzechy następne. Grzech rodzi grzech; jak często powtarzał św. Augustyn: szczególnie ciężką karą za grzech jest to, że człowiek prawie nie może już powstrzymać się od grzechów następnych. Tę groźną tajemnicę grzechu opisuje dramatycznie św. Paweł: tych, którzy postępują bezbożnie, “Bóg wyda na łup ich własnych namiętności, aby dopuszczali się nieczystości i bezczeszczenia własnych ciał” (Rz 1, 24). Na tajemnicę zniewolenia do grzechu wskazują również biblijne pojęcia zatwardziałości serca i zaślepienia. Apostoł Paweł poucza, że człowiek może “doprowadzić siebie do zatwardziałości i oddać się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste” (Ef 4, 19). Są tacy, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor 4, 4). Człowiek, który popadł w nałóg, tej groźnej tajemnicy grzechu doświadcza szczególnie namacalnie. Nie znaczy to oczywiście, żeby był człowiekiem gorszym od innych, którzy są wolni od takiego nałogu; z nałogu wynika tyle tylko, że trzeba się z niego wyzwolić. Bo z grzechem jest jak z chorobą; są choroby jawne i są choroby ukryte, i te ostatnie mogą być groźniejsze od tych pierwszych. Każdy grzech pustoszy człowieka duchowo, raz jednak spustoszenie to widać (jak w przypadku nałogu) gołymi oczami, kiedy indziej jest ono ukrytym rakiem, który drąży nasz duchowy organizm i – jeśli nie uleczy nas łaska Chrystusa – ujawni się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jak walczyć z nałogiem samogwałtu? Przede wszystkim nie egocentrycznie. To, że “dorobiłem się” jakiegoś nałogu, ogromnie upokarza moją miłość własną. Człowiek postanawia więc – kierując się bardziej miłością własną niż pragnieniem duchowej czystości – wykorzenić z siebie swój nałóg. Ponieważ zaś takie egocentryczne postanowienie bywa zwykle nieskuteczne, więc ogarnia mnie przygnębienie, rozpacz, zniechęcenie albo też przeciwnie: zaczynam sobie bagatelizować nałóg, tłumaczyć sobie, że wszyscy ludzie mają jakieś nałogi, wmawiać sobie, że jest to sprawa czysto fizjologiczna, nie zaś moralna. Otóż walka z nałogiem winna być jednocześnie przezwyciężaniem swojego egocentryzmu. Trzeba uczyć się pokornej radości z każdego drobnego sukcesu w tej walce: bo drobne sukcesy pracują na postawę ostateczną, choćby tego nie było widać, choćby nawet chwilami wydawało się, że drobne sukcesy niczego nie posuwają naprzód. Muszę też porzucić wszelkie lęki, czy sobie poradzę w chwili pokusy albo czy w ogóle zdołam się z tego nałogu wyzwolić. Są to lęki egocentryczne: niepokoi mnie to, czy ja sobie poradzę, czy ja odniosę zwycięstwo. Tymczasem zawsze, kiedy przychodzi nam zmagać się ze złem, powinniśmy pamiętać o tym, że tylko Chrystus może nas skutecznie i raz na zawsze od zła uwolnić. Nałóg czy nawet sama tylko świadomość, że mogę nie oprzeć się pokusie (a któż z nas może za siebie ręczyć?), jest świadectwem, że trzeba nam szukać coraz głębszej, prawdziwszej więzi z Chrystusem. Niestety, nawet tutaj człowiek może zachowywać się egocentryczne: bo przecież nie chodzi o to, że to ja mam pogłębić więź z Chrystusem, nadać jej większą prawdziwość. To, co ja mogę tu zrobić, to pokornie szukać Chrystusa, prosić Chrystusa o łaskę Jego nawiedzenia i Jego mocy, przepraszać Go za to, że się przed Nim zamykam, choć najczęściej – na skutek swojego zaślepienia – nawet o tym nie wiem. Chrystusa szuka się przez modlitwę i pragnienie zachowywania Bożych przykazań, przez przystępowanie do sakramentów, świadczenie dobra innym. Dlaczego jednak skuteczność tych środków, jeśli je stosujemy w walce z naszymi nałogami, jest tak różna? Dlaczego jedni doświadczają ich skuteczności w sposób wręcz cudowny, a innym nawet te środki – a lepszych środków do walki ze złem Kościół już nie ma – nie pomagają? Odpowiedź wydaje się prosta. Jedni, stosując te środki, dostąpili łaski zjednoczenia z Chrystusem, łaski cudownie przemieniającej człowieka. Drudzy wciąż jeszcze o tę łaskę muszą się ubiegać: oby tylko nie zwątpili w moc Chrystusa, oby tylko zawsze pamiętali, że łaska Chrystusa jest jednocześnie darem, a zarazem trzeba jej szukać w pocie czoła; oby tylko nie zrazili się niepowodzeniami, ale ciągle na nowo podejmowali walkę ze swoim złem, choćby chwilami wydawała im się ona beznadziejna. Chwila wyzwolenia przyjdzie na pewno, może już wkrótce, a przeważnie wcześniej, niż się tego spodziewamy. Jest to bardzo charakterystyczne dla doświadczeń ludzi, którzy przezwyciężyli nałóg mocą wiary, że opuścił on ich właściwie nie wiadomo kiedy. Walczyli z nim i nie bardzo im się to udawało, popadali w zwątpienie i nabierali nowej nadziei, mnożyli modlitwy, a Chrystus jakby ich nie wysłuchiwał: aż pewnego dnia ze zdumieniem stwierdzili, że są wolni. Teraz sami sobie się dziwią, że mogli kiedyś trwać w nałogu; wierność Bożemu prawu wydaje im się taka prosta! I jeszcze trzy wskazówki szczegółowe. Po pierwsze, nie trzeba na trudnościach z przezwyciężeniem nałogu koncentrować swojej głównej moralnej uwagi. Dobrze jest czasem modlić się jakoś tak: “Panie Boże, wiem, że moje grzechy są wielkie. Może większe, niż zdaję sobie z tego sprawę. Ale przecież Ty widzisz, że jestem nie tylko grzesznikiem, że sporo jest we mnie dobrego. Wiem, moje dobro jest Twoim darem, ale jest ono zarazem świadectwem, że nie jestem Tobie tak zupełnie niewierny. Zapewne czynione przeze mnie dobro jest skażone grzechem, ale jednak trochę tego dobra we mnie jest. Pomóż mi wyrwać się z moich grzechów, a zarazem dziękuję Ci za to wszystko dobro, które już teraz czynię!” Każdego, kto nie może sobie poradzić ze swoim nałogiem, bardzo zachęcam do takiej modlitwy. Chodzi o to, żeby nie pozwolić szatanowi, aby narzucił nam nieprawdziwą perspektywę w spojrzeniu na mój grzech. Nie wolno mi bagatelizować grzechu, ale nie wolno mi również patrzeć na siebie wyłącznie przez pryzmat mojego grzechu. Źle jest, jeśli nie tęsknię za wyzwoleniem z mojego grzechu, ale również jest źle, jeśli straciłem nadzieję na wyzwolenie. Po wtóre, zdarza się, że ktoś, udręczony nałogiem, zaczyna mieć żal do Pana Boga, że dał nam takie trudne przykazania. Tego rodzaju pretensje do Pana Boga zdradzają, że nie rozumiemy sensu Jego prawa, że przykazania traktujemy jako arbitralne nakazy lub zakazy. Toteż różne takie żale do Boga należy przezwyciężać modlitwą o dar rozumienia Bożych przykazań i o dar tęsknoty za tym dobrem, którego Boże przykazania bronią. Bo wydaje się, że większość naszych kłopotów z opanowaniem płciowości bierze się zarówno z niedostatku naszego przeświadczenia o sensie czystości, jak z wątłości naszych tęsknot, aby te sprawy ułożyć sobie naprawdę po Bożemu. Tu wydaje się leżeć główna przyczyna tego, że normy moralne, wchodzące w zakres szóstego przykazania dekalogu, uważamy za trudne. A przecież “przykazania Boże nie są trudne” (1 J 5, 3). To my je czynimy trudnymi, jeśli na przykład zaczniemy kierować się niezdrową ciekawością albo będziemy zbyt leniwi, żeby od pokusy odwrócić się w samym jej początku. Po trzecie, w walce z nałogiem nie trzeba chyba przeceniać potrzeby tzw. silnej woli. Czymś ważniejszym wydaje się mieć dostatecznie wielki cel. Ktoś może na przykład całymi latami walczyć z nałogiem palenia: raz po raz podejmował wielkie postanowienia, z najwyższym trudem osiągał jakieś nieznaczne sukcesy, wielokrotnie rezygnował z walki i znowu podejmował postanowienia. I oto pewnego dnia przyszedł zawał, choremu powiedziano, że palenie byłoby samobójstwem. Wówczas jakby nożem uciął: nałóg po prostu zniknął, bez wielkich postanowień, bez szczególnego przezwyciężania się. Chory bardzo egzystencjalnie zrozumiał, że nałóg jest czymś szkodliwym. Pojawił się wielki cel: ratowanie zagrożonego życia. Podobnie bywa z wszystkimi nałogami. Jeśli ktoś popadł w jakiś nałóg i trudno mu się z niego wydobyć, niekoniecznie świadczy to o słabej woli. Sytuacja ta jest raczej świadectwem słabej wiary. Toteż nam wszystkim, ale zwłaszcza tym, którzy mają jakieś szczególne trudności z zachowaniem Bożych przykazań, trzeba często się modlić: “Wierzę, Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9, 24)

czy onanizm małżeński jest grzechem